Odwrócona szarlotka || upside down apple cake ♥

Na wstępie przepraszam Was za brak zdjęć ciasta.

Wyszło tak, bo nie zdążyłam zrobić zdjęć po wystygnięciu, bo poszłam spać, a w międzyczasie moje ciasto zostało zniszczone. Jestem bardzo zawiedziona tym faktem i jest mi bardzo przykro, bo bardzo starałam się zrobić dobre i widowiskowe ciacho. Nawet obraziłam się o to i zapowiedziałam, że nie będę więcej gotować u rodziców, a sama nie dorobiłam się jeszcze kuchenki, więc przepraszam także, jeżeli w najbliższym czasie (o fuck idzie najpiękniejsza dla gotujących pora - Boże Narodzenie:/) rzadziej będą pojawiać się przepisy. Postaram się pisać o czymś innym, o robótkach ręcznych, może pomysłach na prezenty. 
Udało mi się zrobić jedynie foto na instagram od razy po wyjęciu z piekarnika.



Cała idea tego ciasta polega na tym, że robimy je na odwrót, czyli na spód farsz, na wierzch ciasto. Oglądałam wczoraj Gotowe na wszystko, jak a-gotująca Gaby robiła słynne pineapple upside down cake Bree, a właściwie próbowała je zrobić. I tak wpadłam na pomysł, żeby zrobić je z jabłkami.




Odwrócona szarlotka

Potrzebujemy: tortownicy (większej), miksera, folii aluminiowej.

150 g masła + ok. 2 łyżki dodatkowo na spód ciasta,
150 g brązowego cukru +ok. 5 łyżek dodatkowo na spód ciasta,
prażone jabłka lub plasterki jabłek świeżych, ja dodałam to i to,
półtorej szklanki mąki,
3 jaja,
2 łyżeczki proszku do pieczenia.

Masło łączymy z cukrem i jajkami i miksujemy na gładką masę, następnie dodajemy przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia.

Tortownicę wykładamy folią aluminiową. Spód tortownicy smarujemy masłem, następnie posypujemy cukrem, żeby uzyskać karmel. Niektórzy robią osobno karmel na patelni i wylewają go na spód. Na to układamy jabłka. Warto to zrobić ładnie, bo wiadomo, nie opadną do ciasta, a wzorek może na prawdę ładnie wyglądać. Następnie zalewamy to ciastem.

Piec w 180 st. ok 35 minut, na kolejne 5-10 min podkręcić temperaturę do 200 st.

Wyjąć, wystudzić, nie dopuścić żadnego niszczyciela wszystkiego do ciasta, można nawet schłodzić w lodówce. Przyłożyć do blaszki duży talerz, delikatnie przewrócić i zdjąć folię.

Ostatniego elementu zabrakło mojemu ciastu. No ale cóż.

Idę się dołować i poczytam Wojny rodziny Gucci :)


Komentarze

  1. pewnie było pyszne! nie ma co się martwić, zdarza się;)
    a o robótkach i pomysłach możesz pisać częściej, bo super wychodzą Ci różne drobiazgi! zazdroszczę talentu:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty