Moje mini-wakacje na Półwyspie Lipa (Wdzydze Tucholskie) i mega haul

Obiecałam, że wstawię fotki z mojego wędkowania :) Opowiadałam już, że Półwysep Lipa to istny raj na ziemii, składam przed Wami dowód mej tezy!

 Po 2,5 godzinach jazdy, w nagrodę za bezszkodową jazdę (:D) skosztowałam w restauracji mrożonej kawy, która była rewelacyjna i robię teraz podobną w domu (mleko, rozpuszczalna Douwe Egberts hazelnut, gałka lodów śmietankowych, bita śmietana)

 Haa! Łapałam na tłuste angolki! :)

 Mój kapelusik kupiony kiedyś tam na dworcu olsztyńskim wzbudził zainteresowanie moich kolegów wędkarzy (kategoria 20-25) - pełen lans :D

 Pierwszy okonek!

 Oczywiście rodzice znęcali się nade mną z wody i mieli ubaw z moich wielkich zdobyczy.

 A to mój OOTF - outfit of the fishing :D jak dojechałam na Lipę i wykupiłam licencję (40 zł za 3 dni z brzegu) to nawet się nie przebrałam tylko poleciałam łowić na cypel! :)

 

 A teraz mój haul, nazwałam go mega haulem, bo w sumie wydałam na niego kupę kasy, ale ma on dla mnie wartość sentymentalną, bo podejmując w ostatnim czasie pewne (oby trafne) decyzje, zmieniłam coś w swoim życiu.

 Koszulka - prezent od mamy, jakie to prawdziwe.. :(

Dzisiaj kupiłam karnet na siłownię. Niech mnie motywuje, bo ostatnio nie miałam czasu robić ćwiczeń z Ewą Chodakowską przez liczne badania i zbieranie papierów na aplikację. Ale strój kupiłam już na początku miesiąca, mam matę do ćwiczeń, muszę napompować piłkę.

 Moją big inwestycją był zakup nowego maleństwa u jubilera i zmiana oka na szafirek w tym większym. Zrobiłam sobie prezent za mgr, na początek nowego etapu w życiu.  Można powiedzieć, że już się ogarnęłam, ale nie powiem - było mi ciężko, i, mam nadzieję, gorzej już nie będzie!